Można nie wierzyć w New World Order i inne teorie spiskowe, nie da się jednak zaprzeczyć pewnym naukowo potwierdzonym faktom czy zapisom z lekarskich kartotek. A te mówią jedno - fluor jest trucizną. Jak każda trucizna, potrzebuje ona odpowiedniej dawki, by okazać się szkodliwą. Jednak w dzisiejszym, zanieczyszczonym świecie, źródeł, które dostarczają nam z różnych stron fluor mamy aż nazbyt wiele.
Fluor w jednej formie lata sobie w powietrzu, w innej znajduje się w glebie lub wodzie. Pobierają go rośliny, kumulując w sobie jego zawartość (zwłaszcza jeśli rosną na terenach uprzemysłowionych). Rośliny zjadane są przez zwierzęta, zwierzęta zjadamy my i łańcuch pokarmowy się zamyka, a fluor odkłada się (tak, odkłada!) w naszych organizmach. I co tam robi? Na pewno nie troszczy się o zdrowie naszych zębów...
skąd w ogóle wzięły się fluoryzacje, fluor w pastach i w wodzie?
Gdzie jeszcze używano fluoru? Możesz się zdziwić...
Z grubej rury - pierwszymi specjalistami od masowego zastosowania fluoru byli naziści i komuniści. Ci pierwsi, po stworzeniu obozów koncentracyjnych,
potrzebowali jakiegoś narzędzia kontrolującego w prosty sposób
zachowanie więźniów. Pomogły im w tym wyniki badań, które wskazały, że
dodawanie nawet niewielkiej ilości fluoru do wody sprawia, że osoby ją
pijące stają się bardziej uległe i podatne na manipulację. Zaczęto więc
masową produkcję fluoru do tych celów.
Inne zastosowanie przyniosła farmaceutyka, czyli drugi największy biznes na świecie (po militariach, lub mniej oficjalnie - narkotykach). Po II wojnie światowej rosło zapotrzebowania na środki psychotropowe, od łagodnych uspokajaczy po bardzo silne pacyfikatory. Stwierdzono więc, że idealnie do tego celu nada się fluor. Nieco wcześniej popularne było min. Valium, po badaniach 'wzbogacono' je o fluor, otrzymując Rohypnol - bardzo silnie uspokajający środek. Podobnie było z kilkoma innymi lekami, z których utworzono bardzo silne kombinacje. Tak właśnie powstały środki, które powszechnie używane są w szpitalach psychiatrycznych i domach spokojnej starości (już wiemy, skąd słowo 'spokojnej' w tej nazwie...). To one sprawiają, że pacjenci i pensjonariusze tych ośrodków wydają się często tacy otumanieni, ospali, prosto mówiąc - mało kontaktują.
Inne zastosowanie przyniosła farmaceutyka, czyli drugi największy biznes na świecie (po militariach, lub mniej oficjalnie - narkotykach). Po II wojnie światowej rosło zapotrzebowania na środki psychotropowe, od łagodnych uspokajaczy po bardzo silne pacyfikatory. Stwierdzono więc, że idealnie do tego celu nada się fluor. Nieco wcześniej popularne było min. Valium, po badaniach 'wzbogacono' je o fluor, otrzymując Rohypnol - bardzo silnie uspokajający środek. Podobnie było z kilkoma innymi lekami, z których utworzono bardzo silne kombinacje. Tak właśnie powstały środki, które powszechnie używane są w szpitalach psychiatrycznych i domach spokojnej starości (już wiemy, skąd słowo 'spokojnej' w tej nazwie...). To one sprawiają, że pacjenci i pensjonariusze tych ośrodków wydają się często tacy otumanieni, ospali, prosto mówiąc - mało kontaktują.
Aha - jest jeszcze jedno zastosowanie fluoru - trutki na różnego rodzaju gryzonie.
Skutki nagromadzenia fluoru w organizmie
Fluor w małych dawkach działa bakteriobójczo i rzeczywiście ogranicza
ilość bakterii żerujących na osłabionych zębach, ale - uwaga - wcale nie
powstrzymuje przyczyny próchnicy, którą jest najczęściej niedobór
wapnia. Dodatkowo udowodniono, że ochronne działanie (niskich dawek)
fluoru na zęby jest skuteczne maksymalnie do 20 roku życia, przy zębach
stałych przestaje działać. Pierwszym objawem nagromadzenia fluoru jest fluoroza,
czyli małe plamki na zębach, początkowo jaśniejsze od reszty zęba,
potem plamki te mogą szarzeć czy stawać się ciemnobrązowe, a ząb
kruszeje.
Jeśli fluoru jest jeszcze więcej, zachodzą zmiany w kościach, które też stają się kruche, bo wypierany jest z nich wapń. Organizm szybciej się starzeje,
zachodzą zmiany w układzie nerwowym - spadek ilorazu inteligencji,
zwiększona drażliwość i depresyjność, zmniejszenie odporności, alergie,
zmniejszenie wchłaniania magnezu. O ile zdrowy organizm dorosłego stara
się jeszcze jakoś z tym walczyć, to dzieciom jest już trudniej.
Co zrobił fluor dzieciom?
Po pierwszych masowych akcjach fluoryzacji posypały się pozwy sądowe, do
sądu podany był też min. producent pasty Colgate. U dzieci zamiast
wzmocnienia zębów doszło do ich przebarwienia, chropowatości, lub
całkowitego zniszczenia (nadmierne dawki fluoru). Gorzej było w
sytuacjach, kiedy fluor używany był podczas zabiegów dentystycznych u
małych dzieci. Jako, że nie mają one wyrobionego nawyku wypluwania, nie
kontrolują połykania (pasty, płynu do fluoryzacji), mogą przyswajać
więcej fluoru. Po mediach krąży kilka przypadków, kiedy dzieci w
krótszym lub dłuższym czasie po kontakcie z fluorem u dentysty dostały
poważnej zapaści i zmarły w bólu... Było kilka wyroków w takich
sprawach, min. dla asystentki stomatologa, która 'zapomniała' powiedzieć
trzylatkowi, że musi wypluć płyn, którym posmarowano mu ząbki.
Badania prowadzone przez Harvard i jednocześnie chiński Uniwersytet
Shenyang wskazały, że dzieci narażone na działanie fluorku, np.
mieszkające w miejscach gdzie woda jest fluoryzowana, mają zauważalnie niższy poziom IQ
i zdolności poznawcze od dzieci mieszkających poza tymi terenami.
Wykazano też jak łatwo związki fluoru przenikają przez łożysko do płodu,
zaburzając rozwój jego mózgu. Podobne badania przeprowadzano jeszcze
później w Chinach, Indiach, swój wkład miał także Śląski Uniwersytet.
Wszędzie wyniki jednoznacznie skazywały fluor jako winny zaburzeniom
rozwoju i zdrowia, a także zmniejszający poziom inteligencji.
Co ma do tego pasta do zębów...
Jak wspomniałam wcześniej, fluor jest jednym z najważniejszych składników większości past dostępnych na rynku. Jest to więc codzienna, dodatkowa dawka fluoru przyjmowana, powiedzmy, dwa razy dziennie. Dawki te nie są duże, bo pasty nie połykamy, ale nie zapominajmy o zdolności kumulowania się fluoru. Do tego nasza woda, która od kilkunastu lat oficjalnie nie jest już fluoryzowana, i tak zawiera ten składnik z natury (a najwięcej go znajduje się w okolicach Gdańska, Kielc, czy Brzegu koło Opola; wartości te są zmienne). Kolejną porcję fluoru przyswajamy z herbatą, która bardziej niż inne rośliny go kumuluje, no i w innej żywności. Dlatego każdy sposób ograniczenia tej ilości jest dobry - można zacząć od pasty, warto też sprawdzić na stronie lokalnych wodociągów skład chemiczny wody jaka do nas dociera.
Jeszcze jednym powodem, który może skłonić do zmiany pasty do zębów, jest to, że fluor w niej zawarty nasila objawy wszelkich odmian trądziku i dermatoz. Gdzieś czytałam poradę, calkowicie oddzieloną od propagandy antyfluorowej o której tu piszę, że używanie tych past przyczynia się zwłaszcza do zmian w okolicach ust i brody (czasem brudzimy się pianą z pasty podczas mycia). Dlatego właśnie ja używam od pewnego czasu pasty widocznej na zdjęciu poniżej.
Kupuję ją na zapas na Allegro, ale słyszałam że jest też dostępna np. w Superpharm, sklepach zielarskich, ekologicznych, itp. Kosztuje ok. 8-10 zł. To ziołowa Himalaya Sparkly White, która nie dość, że nie ma fluoru, to jeszcze w dodatku wybiela (dzięki papainie z ananasa) i rzeczywiście można zauważyć stopniowe rozjaśnianie się zębów. Ma ona delikatny, ziołowo - słodki posmak, na pewno nie mrozi tak jak mocne pasty miętowe, nie powoduje też takiego 'zimnego chuchnięcia' jak przy tych mocnych pastach, ale dla mnie to akurat plus, dla osób o wrażliwych dziąsłach pewnie też. Odświeża wystarczająco, czyni mycie zębów przyjemnym. Czego chcieć więcej?
Past bez fluoru jest jednak więcej, są też i polskie. Taką na przykład
pastę dla dzieci kupiłam, kiedy czekałam na przesyłkę z Allegro.
Znalazłam ją w markecie Simply, może być też w innych sklepach, tam
gdzie szersza oferta produktów Ziaja. To właściwie czerwony żel a nie
pasta, ma smak żurawiny, kosztuje parę złotych. Można sobie przypomnieć
przy niej dzieciństwo. Ziaja ma też bezfluorową wersję tej pasty dla
dorosłych, szukajcie jej pod nazwą Ziaja szałwiowa.
Fajnie napisane. Szukalem informacji i w koncu znalazlem bo tyle syfu jest na sieci ze w glowie sie nie miesci. dodalbym jeszcze do artykułu informacje o wplywie na szyszynke
OdpowiedzUsuń